top of page

Powinieneś to wiedzieć, zanim kupisz test MRT na nietolerancje pokarmowe

Zaktualizowano: 5 sty 2022

Kilka miesięcy temu moja pacjentka przyniosła na wizytę intrygujące wyniki testu MRT na nietolerancje pokarmowe, które tym razem nie były oznaczeniem IgG i kosztowały ją prawie 2000 zł! Na tych kilku kartkach, z którymi się zapoznałam, było 150 produktów,. Elementem, który badano była "Różnica Objętości Osocza" - hmm... Brzmi bardzo naukowo, prawda?

Co obiecuje sprzedawca testów MRT?

To, co uwielbiam robić w takich chwilach, to szybki przegląd tego, co twórcy danego badania obiecują klientowi. Ze stron internetowych placówek oferujących test MRT dowiemy się, że jest on zalecany osobom, które mają (wybrałam najciekawsze): worki pod oczami, swędzenie odbytu, niepohamowany apetyt na oczyszczone węglowodany, nagłe zmiany nastroju, swędzące uszy, zmęczenie, trudność w zrzuceniu zbędnych kilogramów (no cóż, kto jej nie ma ;)). Jeśli czytaliście moje posty odnośnie innych badań, to już wiecie, że szeroki zakres objawów i schorzeń, przy których dany test jest zalecany, to najważniejszy element w sprzedaży. W przypadku testu MRT zrobili to równie doskonale - wymieniono aż 44 dolegliwości, przy których "warto go wykonać" dlatego z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Sprzedane?


Czy są podstawy naukowe do wykonywania testu MRT?

Nazwałam ten test badaniem widmo, bo było naprawdę bardzo ciężko znaleźć jakiekolwiek podłoże naukowe na ten temat. Ze stron www dowiemy się, że ".Badania naukowe potwierdziły, że MRT jest najdokładniejszym i najbardziej wszechstronnym testem na nadwrażliwość na pokarmy i dodatki do żywności."... ale to nieprawda. Na zagranicznych stronach znajdziemy odnośniki do 2 badań naukowych - oba są abstraktami z konferencji, a jedno z nich jest napisane przez pracownika firmy sprzedającej te testy.

Niestety brak jest wartościowych dowodów naukowych na to, że to badanie ma jakąkolwiek wartość diagnostyczną.

Badanie polega na pomiarze różnicy objętości osocza przed i po dodaniu do próbki krwi produktu spożywczego, przy założeniu, że zwiększenie objętości osocza oznacza nasilenie wydzielania mediatorów zapalnych (cytokin, interleukin..). Wiele badań wskazuje na to, że nie występuje żadna korelacja między stężeniem mediatorów zapalnych we krwi, a występowaniem nietolerancji/alergii - a właśnie te składniki są mierzone w tym badaniu (lecz też niezbyt dokładnie - myślę, że realny koszt pomiaru stężenia osocza jest kilkaset razy tańszy).

W skrócie - to badanie mierzy coś, czego wzrost nie świadczy o nietolerancji/alergii, a kosztuje aż 1850 zł (za granicą od 600 do 1000$!).

Jego wyniki nie znaczą absolutnie nic, a eliminacje, które są wdrażane po tym teście mogą być przyczyną wielu niedoborów.

Właśnie dlatego lepiej wydać 2000 zł na wakacje, które z wyższym prawdopodobieństwem pomogą nam w walce z workami pod oczami, zmęczeniem i rozdrażnieniem niż zastosowanie się do zaleceń z wyników testu MRT.


Jakie badania zrobić zamiast testu MRT?

To zależy, z jakimi objawami się zmagamy. Aktualnie nie ma dobrych testów na nietolerancję pokarmową (!). Są testy IgE na alergię pokarmową, ale jeśli macie typowo alergiczne objawy (swędzenie, opuchlizny, zaczerwienienia po spożyciu alergenu), to lekarz Was na pewno na nie skieruje. Problem pojawia się wtedy, gdy macie zupełnie inne objawy i nie wiecie co Wam dolega. Może macie wzdęcia, ból brzucha, a może jesteście zmęczeni i obawiacie się, że to przez jakiś produkt?


Na tę chwilę najlepiej sprawdza się taki model:

  • W pierwszej kolejności wybierzcie się do lekarza, który skieruje Was na odpowiednie badania. Przykłady badań w przypadku dolegliwości jelitowych znajdziecie w moim artykule o diagnostyce IBS.

  • Następnie wykonajcie odpowiednie badania, jeśli nie są w normie - skonsultujcie z lekarzem.

  • Gdy już wiecie na czym stoicie - czyli macie konkretną diagnozę, albo wykluczenie przewlekłych chorób, to na tym etapie ja mogę Wam pomóc. Prowadzę wizyty dietetyczne online, na które możecie zapisać się przez moją stronę. Pierwsze nasze spotkanie potrwa około godziny - omówimy samopoczucie, tryb życia, objawy, Wasz zwyczajowy jadłospis. Na tej podstawie zaproponuję działanie i co będziemy robić w zakresie nowej diety. Kolejnym etapem jest kontakt przez 4-6 tygodni po wizycie - raz w tygodniu wysyłacie mi maila z info o samopoczuciu i masie ciała. Dzięki temu jestem z Wami na bieżąco i mogę szybko zareagować, jeśli będzie taka potrzeba.

Case study - przykłady pacjentów, którzy myśleli, że mają nietolerancję

Jakich zależności możemy się doszukać w stałej współpracy? Uważam, że bardzo często podłożem objawów jest zaburzenie/choroba lub nieprawidłowe nawyki żywieniowe. Już daję przykłady.


  1. Pacjentka zgłosiła się do mnie z objawami wyglądającymi jej na niezdiagnozowaną chorobę neurologiczną - często traciła przytomność. Umówiła się do mnie na wizytę, żeby lepiej odżywić swój organizm, ale też wykluczyć produkty, których może nie toleruje. Jednak na drodze wywiadu podczas wizyty doszłam do wniosku, że przyczyną omdleń może być nagły spadek glukozy we krwi na 1-2 h po posiłku. Wskazywały na to objawy przy wykonywaniu krzywej cukrowej i insulinowej w czasie ciąży 2 lata wcześniej. Pacjentka udała się do diabetologa, który rzeczywiście jednoznacznie stwierdził, że cierpi na hipoglikemię reaktywną. Wprowadziłyśmy odpowiednią dietę i już od roku nie było żadnych omdleń ani złego samopoczucia.

  2. Pacjentka zgłosiła się do mnie z obszernymi wynikami testów na nietolerancję prosząc o jadłospis na podstawie tych wyników. Przekonałam ją jednak, abyśmy spróbowały inaczej, bo wiedziałam, że te wyniki nie mają żadnej wartości diagnostycznej. Pracowałyśmy na jej dzienniczku żywieniowym, w którym opisywała skład i godziny posiłków oraz pory pojawienia się objawów (w jej przypadku biegunka, ból brzucha, wzdęcia). Już po tygodniu udało mi się znaleźć winowajcę. Codziennie jadła słodkie śniadanie z bananem - raz był objaw raz nie. Okazało się, że wystarczyło trzymać się zasady jedzenia tylko niedojrzałych bananów - mają one mniej fruktozy. Dodatkowo zapoznałam ją z listą produktów bogatych we fruktozę i zalecane przeze mnie gramatury maksymalne każdego z produktów. Objawy minęły.

  3. Bardzo często podłożem dolegliwości jest też źle zbilansowana dieta - ogromne niedobory pokarmowe, negatywny wpływ na florę bakteryjną. Tutaj na efekty po zmianie trzeba czekać, ale są warte tej cierpliwości.

  4. Kolejnym częstym przypadkiem w moim gabinecie jest zespół jelita drażliwego, przy którym wprowadzamy dietę low FODMAP. W tym przypadku testy na nietolerancje robimy samodzielnie wprowadzając kolejno produkty po fazie eliminacji. Wprowadzanie jest oparte na konkretnych gramaturach, a po testowaniu przygotowuję pacjentom dokładne listy produktów zalecanych, ograniczanych i niezalecanych.



 

Bibliografia

  1. Krogulska A., Wasowska-Królikowska K., Polakowska E. et.al.: Cytokine Profi le in Children With Asthma Undergoing Food Challenges. J Investig Allergol Clin Immunol 2009, 19(1), 43-48.

  2. Lomangino K.: Food Sensitivity Testing: Evidence-Based Practice or Pricey Placebo? Clinical Nutrition Insight ‎2013, 39(3), 1-12

  3. Larisa C. Lotoski,F. Estelle R. Simons et.al.: Are Plasma IL-10 Levels a Useful Marker of Human Clinical Tolerance in Peanut Allergy? PLoS ON 2010, 5(6), e11192

3274 wyświetlenia
bottom of page